MECZ: Avia – Motor 1974 wiosna

Avia przegrała na własnym boisku z rywalem zza miedzy po dwóch bramkach Jerzego Krawczyka, który w tym sezonie wywalczył koronę króla strzelców II ligi (17 goli). Już niedługo później był on w składzie Stali Mielec, która zdobyła mistrzostwo Polski oraz doszła do 1/4 finału Pucharu UEFA. Potem grał w Widzewie Łódź i uczestniczył między innymi w słynnych spotkaniach z Manchesterem City w 1977 roku, kiedy to łodzianie jako pierwsza polska drużyna w historii wyrzucili z pucharów zespół z Anglii. Podaję te fakty, ponieważ Krawczyk prowadził z powodzeniem Avię przez ponad trzy lata w II lidze: od wiosny 1995 do końca sezonu 1997/98. W innym miejscu z pewnością napiszę więcej o tej postaci, ponieważ swego czasu miałem okazję trochę porozmawiać z Panem Jerzym o jego piłkarskich dokonaniach oraz o piłce ogólnie.
Ciekawy wątek w poniższej relacji z Przeglądu Sportowego to stwierdzenie o tym, że Motorowi przybywa z tygodnia na tydzień kibiców. To właśnie mniej więcej w tym czasie, czyli w połowie lat 70-tych Motor ostatecznie stał się pierwszym piłkarskim klubem Lublina jeśli chodzi o popularność wśród kibiców. Wcześniej pierwszeństwo nad Bystrzycą zdecydowanie miała Lublinianka. Spadek zespołu z Wieniawy w tym sezonie i coraz lepsza forma Motoru w kolejnych latach poskutkowały tym, że to klub z Zygmuntowskich zaczął wygrywać wśród lubelskich sympatyków piłki nożnej. Reporter zauważył to nowe zjawisko i uznał, że warto je odnotować w relacji z meczu.
7 tysięcy
widzów to jeden z najlepszych wyników frekwencji na stadionie przy Sportowej. Należy ostrożnie szacować, że około 4 tysiące kibiców przyjechało z Lublina i okolic. Na trybunach nie było jeszcze podziałów znanych z lat późniejszych, nie było wrogości między kibicami z Lublina i Świdnika, bo nie było też „kibiców” takich jakich znamy ich dzisiaj. Wszyscy kibicowali wspólnie. Na trybunach spotykały się rodziny i znajomi. Było to prawdziwe święto lokalnego sportu i… okazja do spotkań towarzyskich, często obficie zakrapianych. Frekwencji na stadionach ligowych sprzyjały też sukcesy polskich piłkarzy. Cały kraj czekał z niecierpliwością na finały MŚ w RFN. Rok 1974 miał się już wkrótce okazać najlepszym w historii naszej reprezentacji.

PRZEGLĄD SPORTOWY:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *